Grusza w Nowicy (fot. Tomasz Sikorski)
Drzewo - ileż to słowo znaczy w naszej kulturze i wyobraźni! Drzewa łączą Ziemię z Niebem. Są symbolem wielkości i porządku świata. Jak samotne jabłonie czy grusze na polach, zwłaszcza w listopadzie, gdy opadły już liście i odsłania się ich graficzna piękność. Stoją jak pielgrzymi, nie uciekają, sprawują straż nad polami. Dopóty będą tam stać, dopóki wiatr albo zdradziecka ręka ich nie obali.
(fot. Anton Grosch)
Dużo jest książek o drzewach. Wspomnę tylko kilka, jak Simony Kossak "Saga Puszczy Białowieskiej" czy Petera Wohllebena "Sekretne życie drzew". Drzewa są wytrzymałe. One umierają stojąc, jak to ujął hiszpański poeta Alejandro Casona.
(fot. Anton Grosch)
Gdy się im dobrze przyjrzymy przypominają nas, bo my przypisujemy drzewom ludzkie wartości, nadajemy imiona, rośniemy razem z nimi. Drzewa są pomocnikami w naszej walce o Ziemię. A te olbrzymie, leciwe, przyciągają nas do siebie. Ja mam nad brzegiem Czarnej Hańczy „swoją” potężną sosnę, pod którą lubię leżeć i przyglądać się jej konarom. Sosna jest wyrozumiała i uprzejma… jeszcze żadnej szyszki nie spuściła mi na głowę. W Puszczy Białowieskiej widziałem też jesion, który przyprawia o zawrót głowy swoją wielkością. Jest niedostępny dla zwiedzających, bo jeśli udepcze się ziemię wokół pnia to drzewo zacznie zamierać. A teraz, gdy w całej Polsce jesiony wymierają nie jestem pewien czy ten białowieski jeszcze żyje.
Tu, na Magurze Małastowskiej też mam swoje drzewo. To Jasna, potężna jodła rosnąca na brzegu Wilczego Jaru.
Jasna (fot. A Chlebicki)
Nasz las istnieje głównie dzięki jodłom. One go chronią. Zapach jodłowych szyszek i igliwia jest wyczuwalny w całym lesie, oczyszcza powietrze z bakterii, jest bardzo zdrowy. Gdy podchodzisz do jodły ona to czuje, wie że zbliżasz się do niej. Wyczuwa to to dzięki polom magnetycznym: twoim i jej. Pod wielkimi wiekowymi jodłami rosną malutkie jodełki. Stara jodła jest jak mama. Ocienia swoje dzieci, umożliwia im wzrost i rozwój, pielęgnuje. Takie drzewa nazywa się pielęgniarkami. Jodłowe maluchy nie dałyby rady przetrwać na słońcu wśród traw i ziół.