Nazwa „magura”, powszechna w całych Karpatach, ma pochodzenie wołoskie i znaczy: wolnostojąca, wyodrębniona góra. W XV i XVI w Beskidy zaczęli przybywać Wołosi, koczownicy znad Adriatyku, którzy przynieśli ze sobą gospodarkę pasterską. Najpierw jednak, nie mając dostępu do naturalnych hal, na masową skalę trzebili pierwotną puszczę w wyniku czego powstawały polany leśne i pola uprawne. Ale to było stosunkowo „niedawno”. A jak wyglądały te tereny miliony lat temu?
Nasze Beskidy są pochodzenia oceanicznego. Tworzą je skały osadowe, znane jako flisz karpacki. Powstały na dnie płytkiego morza, które było częścią potężnego zbiornika, zwanego Oceanem Tetydy. Istniał przez około 100 milionów lat – od późnego karbonu do wczesnego neogenu. Na skutek ruchu płyt tektonicznych prastary ocean Tetyda zaczął się zmniejszać. Północna część tego praoceanu oddzieliła się. Działo się to około 34 miliony lat temu. Powstało wówczas wewnętrzne morze - Paratetyda. Było ciepłe, zasobne w substancje odżywcze, na jego dnie odkładały się stopniowo warstwy fliszu karpackiego.
Paratetyda, nazywana też Morzem Sarmackim, istniała zaledwie 15 milionów lat. Na skutek suszy i parowania, jej wody uległy silnemu zasoleniu i nie nadawały się już do życia. Wcześniej zamieszkiwało je mnóstwo zwierząt bezkręgowych, takich jak małże, ślimaki, kraby, korale, jeżowce. Były także ryby, których skamieniałości odnaleziono w okolicach Jasła. Co ciekawe, występowały tu także walenie. Odnotowano je w kopalnych materiałach w Ukrainie. Prawdopodobnie zagapiły się i nie zdążyły w porę, przed zamknięciem się Paratetydy, uciec do głównego zbiornika..
Około 11 tysięcy lat temu skończyła się epoka lodowcowa. Jak wtedy wyglądała Magura? była na pewno wyższa i bezleśna. Jej zbocza porastały zarośla wierzby lapońskiej, płożyła się bażyna czarna, a w miejscach gdzie było dość wilgoci rosła malina moroszka, czasem arcydzięgiel litwor, a wszędzie rosła płucnica islandzka. Na skałach były jasne porosty, na przykład chrobotki reniferowe.
W miarę ocieplania się klimatu zaczęły pojawiać się drzewa, głównie buk, jodła, świerk i wierzba. Potem dołączył się jawor, jesion, dąb, leszczyna a na końcu olsza.
W naszym potoku Przysłupianka spotykamy ślady kopalnych wieloszczetów, bezkręgowców i jeżowców. Na każdym kroku natykamy się na dobrze zachowane powierzchnie dna oceanu, jak jamki wirowe, zmarszczki prądowe i jamy organizmów morskich. Została tu też znaleziona struktura pogrązowa, podobna do okazów znajdujących się w Centrum Edukacji Przyrodniczej Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Potok miał wtedy bardzo płaskie i szerokie koryto, położone znacznie wyżej niż obecne. Obniżanie się potoka to wynik erozji, która najsilniej występowała na zboczach. Tak powstały często spotykane w dolinie Przysłupianki osuwiska i obrywy.
Powstało wtedy też małe jeziorko (w pobliżu cerkwi w Kunkowej), za którym potok wyżłobił piękny skalny kanion prowadzący do rzeki Ropy. Teraz jest tam zalew Klimkówka. W jednym z dopływów Przysłupianki wytrąca się martwica wapienna, czyli rodzaj skały osadowej - wszystkie kamienie, gałęzie, gleba i pnie są pokryte białym „nalotem”.